Komentarze: 2
Jednak jest chojowo... niby wszystko w pozadku...niby jest ok..ale wewnetrznie czuje się rozpierdolony... czuje jak wewnatrz rozpadam się na drobinki...
Nie mogę zatrzymac tego procesu...
Jechalem z pracy... nawijam asfalt na koleczka, mijam zielone okolice... widze jaki piekny jest swiat... jak bardzo chciałbym być szczesliwy... i ta mysl...
„...wkrotce, Ona urodzi jego dzieci...” ... Kurwa, ale popierdolony jestem... dlaczego wciąż o Niej mysle.. wciąż tak bardzo brakuje mi Jej delikatnosci, kruchosci, usmiechu... kilku slow...
Po tej mysli, slonce znow zagaslo... potworna czern zalala okolice... ulice zrobily się szare... drzewa, wykrzywione w jakims grymasie bolu, straszac golymi konarami...
Taki piekny dzien był od rana... swiecilo nawet slonce... dlaczego nie można się odkochac... zapomniec... i zyc dalej szczesliwym... a co jeśli zycie skonczy się za miesiac? Za tydzien?... Tak bardzo chciałbym się zakochac... być znow szczesliwy...
Za duzo czasu zmarnowalem... genialnie zapowiadajace się dziecko- zostalo nikim...
Nawet milosc mnie oszukala...
P. dlaczego tak bardzo zapadlas mi w serduszku... dlaczego nie potrafie Cie przestac kochac? Nawet za to co zrobilas... nie potrafie... jestes dla mnie sensem zycia... kims, kogo szukalem cale zycie... dla innych tak zwyczajna... dla mnie spelnienie idealu... P. dlaczego zabralas siebie z mojego zycia... wiem, nie moglas przewidziec ze tak bardzo się zakocham... ze spotkasz chlopaka innego niż wszyscy... ze ja znajde w Tobie ideal...
Dlaczego pozwolilas by tak bardzo bolalo... i boli nadal... zostawiajac mnie bez slowa... nigdy nie bylas sama...nie wiesz jak to jest...tesknic...zyc tak blisko, jednak nie mogac być z osoba która się kocha... mam nadzieje ze nigdy się nie dowiesz...
Kocham Cie P. – wiesz o tym, prawda?