Archiwum maj 2004


maj 22 2004 czasoprzestrzen
Komentarze: 5

Witam.Kolejny dolek, kolejne stracone marzenia.. nie potrafie sobie poradzic z cala ta sytuacja.. probowalem, uwierzcie mi ze probowalem..bardzo nawet.. jednak wiem, ze prawda jest powiedzenie, ze stara milosc nie rdzewieje. Dzis siedzac w pracy dopadlo mnie... doslownie czulem calym soba ze Ona o mnie mysli.. zle, dobrze.. nie wiem jak, ale czulem ze mysli... chwila slabosci?.. slabosci która ja zyje..odstraszam tylko swoja osoba. Chciałbym napisac nekrolog...usiadlem do kompka i zastanawiam się co takiego mialbym napisac???

Niczego nie dokonalem w zyciu... nic nie jestem wart... depresja zrzera mnie wewnetrzenie...i choc wiem, ze jedynym wyjsciem jest lekarz...to nie mam sily do niego isc... choroba calkowicie zawladnela moim zyciem...

Kazdego dnia mysle ze jednak...ze może... od nadzieji maly krok do nienawisci za to co się stalo... nienawisc zabarwiona nutka milosci... chce się z tego smiac, chciałbym, żeby mi nie zalerzalo...zebym mogl spojrzec na swiat inaczej... zebym mogl znalezdz sobie dziewczyne.. to marzenia schowane na poleczke z napisem “niemozliwe do spelnienia”...

Kto choc raz w zyciu kochal...kochal tak naprawde..wlasciwie czy można kochac wiele razy?.. ta pierwsza milosc jest najwazniejsza..kazda inna zawiera pierwiastki wlasnie tej dziewiczej..

Kto kochal tak prawdziwie, ten zrozumie jak ciezko jest zapomniec, gdy samotnosc wlada dusza... Bol duszy jest o wiele bardziej potworny – bo go nie widac na zewnatrz, ale cale cialo cierpi...

Myslalem ze proba poznania kogos będzie dobrym rozwiazaniem by zaczac zapominac... co z tego, ze można porozmawiac, ze można się przytulic...ze gdybym chcial to pewnie bylby i seks..skoro NIC mnie w tym nie pociaga... brak uczucia i namietnosci... to takie sztuczne i mechaniczne..a do tego jeszcze kac moralny zrzera wewnetrznie rozdarte cialo... po co to robic, skoro w ten sposób lamie nadzieje ... taka sama jaka kiedys mnie dano...

Nie chce mi się już.. narpawde.. boli mnie bardzo to ze poddalem się depresji.. bola mnie mysli.. boli mnie dusza, kolaczaca po pustym sercu...

Puste kartki spadaja z kalendarza...każdy dzien jak kolejna kartka wypuszczona z xero...Dawno już nie miałem takiego dola... dlaczego aniolowie nie chce porwac mojej duszy...zabrac na drugi koniec swiata... zlorzyc spokojnie na miekkiej trawie..bądź, niech smaze się w ogniu piekelnym...przynajmniej, cos by się dzialo...

Wlasciwie to chodzi glownie o dzisiejszy dzien... nienawidze siebie... za to ze jestem taki glupi... cholernie glupi.. i cholernie glupio się zakochalem...czy to można jeszcze nazwac miloscia?... kocham Ja, to prawda..ale jestem az chory z tej milosci...idiotycznie się czuje...i pomyslec, ze gdybym chcial... ale nie chce – idealistycznie się zakochalem...rzeklbym frajersko...bo co mi po tej “wspanialej” milosci skoro rodzi ona tylko nienawisc???

Znow setki pytan, bez odpowiedzi...

Zapomne kiedys Cie...

Zapomne ze tak na Tobie zalezalo mi...

Zapomne ze istnialas..

Sam nie wierzac w sens tych slow...

Trwam w swoim swiecie beznadzieji ..

Tylko rana w seru nie pozwoli bys odeszla...

Na skrzydlach marzen zaniose na najwyzszy szczyt, obraz Twojej usmiechnietej buzi...

Spadajac w dol z przerazeniem w oczach widzac jak nisko upadlem...

Zdradzona dusza nie zapomina ..

Moje serce nawet nie potrafi przyjac pomocy by zlagodzic ten bol...

Kolejne srebrne lzy plynace po policzkach...

Pala ogniem niechcianej-zdradzonej milosci...

Kiedy zasne na wieki..

Spokoj ukoi ma dusze...choc wiem, ze nawet TAM nie zaznam szczescia...

Tak bardzo potrzebuje teraz przyjaciol...przyjaciol, których nie mam... czuje się jakbym się obudzil z przedziwnego snu...hibernacja? budze się po 25 latach i wokół same nieznajome twarze... nawet sasiad wyglada inaczej...i pani ze sklepu sprzedajaca bulki.. i ktos kogo kiedys znalem...myslalem ze znam...

Nawet odglos spadajacej lzy na poduszke jest taki glosny...

Twardym trzeba być , nie mientkim....

koperek : :