Archiwum 06 maja 2003


maj 06 2003 Stworzyciel swiatow
Komentarze: 2

Wiecie jak umiera nadzieja? Bardzo powoli i bolesnie...

KURWA jak ja nienawidze tego swiata... nienawidze tego ze jestem sam....

Ze serce boli mnie tak bardzo z zalu... i NIC nie mogę zrobic...

Wybaczcie mi ze będzie to tak nieciekawe zakonczenie, ale nic już się nie zmieni...przegralem wlasne zycie...

Dzis byłem w sklepie...pod sklepem, przyplocie siedzialo dwoch pijaczkow i pili yabolka....gdy tak na nich patrzylem,poczulem ze mimo iż teraz jestm innym czlowiekiem – tak wlasnie skoncze... jak menel, wegetujac pod plotem, nie martwiac się co będzie jutro... czy starczy mi na dom, na chleb... centralnie polozyc lache na to... a moglo być tak pieknie...

Zmarnowane studia,zmarnowane zycie, serce.... nie ma przyszlosci...

 

„ ... i stalem się smiercia, niszczycielem swiatow...” te slowa które cytowal Oppenheimer,gdy zobaczyl jak zapala się na ziemi drugie slonce... może również pasuje do mnie...nie potrafie niczego tworzyc...jedyne co powstaje to bol,cierpienie,smutek...,a do tego niszczy mnie wewnetrznie...

 

Tak bardzo brakuje mi chocby przytulenia, musniecia skory, malego usmiechu...

Tego wszsytkiego co powoduje ze chce się zyc... mnie się nie chce już zyc...

KURWA, jak samotnosc potrafi bolec... Chojnia będzie już zawsze...

 

Dzis maturki...zycze Wam,aby poszly jak najlepiej (kciuki trzymam za najbardziej odjazdowa i zwariowana net-blogowiczke – MAGNE)

 

koperek : :