Archiwum 03 września 2002


wrz 03 2002 na granicy
Komentarze: 2

Kolejny pusty powrot z pracy.znow zamkniety wśród czterech scian. Tylko ta jedna mysl krazy wciąż w glowie – „ona” teraz jest z nim... nie może to do mnie dotrzec.

Codzinie mysle ze zobacze jeszcze jej usmiech, poczuje ciepla dlon, ulsysze slodki glos.

Codziennie mysle o tym, a im bardziej mysle tym bardziej się tego boje.

Sadze ze dotarlem do granicy tesknoty, jestem na krawedzi,ale boje się ja przekorczyc. Wiem ze gdy dam krok do przodu P. zniknie z mego zycia... będę w stanie zapomniec.

Trwajac teraz tutaj na granicy...wcia zjeszcez pamietam..mam mozliwsc powrotu – nie wiem czy bylbym w stanie. Dlatego boje się. Boje się ze dokonam zlego wyboru.idac dalej zostawiajac za soba kogos, kto może potrzebuje mojej pomocy...

 

            Moje wnetrze to jedna wielka ruina..tylko zewnetrzan powloka mogę maskowac to co naprawde się ze mna dzieje. Wiem, ze sa ludzie których i tak nie oszukam i wiedza dokladanie jak się czuje.Jeszcze kilka dni temu znow myslalem o smierci...dzis chce cieszyc się zyciem. Jest przeciez tyle pieknych miejsc które warto zobaczyc, w których warto być, tyle niespelnionych marzen, które chciałbym nauczyc się spelniac.

W moim sercu P. pozostanie na zawsze, ale ja już nigdy nie będę taki sam. Ta milosc zmienila mnie, dodala pokory...pokazala ze nie można być zbyt pewnym siebie...tia..tylko ze ja caly czas nie moglem uwierzyc ze to wszystko się dzieje...ze się zakochalem...ze tak bardzo zaczyna mi zalerzec...i w momencie gdy zaczynalem to rozumiec, czulem ze trace P.

Bezpowrotnie...az do tego momentu, gdzie granica wytrzymalosci nerwow i uczuc wewnatrz jest maksymalnie zblizona. Wystarczy jeden usmiech..jedno spojrzenie, jeden sygnal nadzieji...i znow powroce do doliny gdzie swiatlo sloneczne nie dochodzi, gdize wszystko jest czarne i przepojone smutkiem. Wylalem już dosc lez. Chce wyjsc z tej doliny, spojrzec w slonce – powiedziec ze tez chce odrobiny przyjemnosci , kochac kogos i być kochanym. Wierzyc ze komus może na mnie zalerzec, ze mnie nie zdradzi.

 

            Mój dzisiejszy humor chyba wzial się z tych ostatnich rozmyslan o smierci. Jest to jedna z opcji które zawsze mam dostepne. Niewazne co się stanie – te droge mogę wybrac zawsze. Może przedtem sprobuje zaufac jeszcze komus...sprobowac jak smakuje milosc, ktorej nie strace... może kiedys ten owoc przypadnie tez mnie....

Koncentrujac cale moej dzisiejsze zachowanie i zmiane nastroju, moglbym okreslic to trzeba slowami „wyjetymi” z filmu seksmisja – „Albercie, TO dziala...

 

 

koperek : :