wrz 17 2002

rezygnuje


Komentarze: 4

Rezygnuje z pisania bloga. Ostatnie notki pojawiaja się coraz rzadziej. W moich myslach wciąż powraca obraz jednej osoby – P. jest dla mnie bardzo wazna. Mimo tego wszystkiego co się wydarzylo, mimo tego jakiego Ona dokonala wyboru i mimo tego iż zostalem sam ze swoim bolem – przezylem. Przezylem dzieki temu ze moglem pisac, ze znalazlem w Was oparcie i otuche. Teraz wiem ze mogę odejsc bez obaw ze zostawiam jakies niezalatwione spawy. nie mam sily czekac na nastepna milosc, bo wiem ze taka już nie przyjdzie. Ciesze się ze spotkalem milosc swego zycia – wiem jak wyglada. Wiem co to znaczy być przy Niej.

Przytulic Ja. Dzieki Niej poznalem slowo „kocham”, dzieki Niej pierwszy raz poczulem się tak jakbym miał dziewczyne. Pierwszy raz moglem powiedziec „My” zamiast „ja”...

To wszystko juz było, minelo. Teraz zycie toczy się dalej. P. wkrotce wyjdzie za maz i mimo iż czasem czuje ze nie jestem jej obojetny to wiem ze Ona dokonala wyboru. Nie wiem czy będzie z niego zadowolona (pewnie tak, inaczej pewnie by się jeszcze wahala).

Dziekuje Bogu , swiatu , za to ze pozwolil mi przezyc cos najpiekniejszego na tym swiecie – pozwolil mi się zakochac i sprawil ze choc czesc tej milosci przetrwala. jest wciąż obecna w moich wspomnieniach, w kazdym Jej usmiechu, kazdym spojrzeniu, kazdym ruchu ciala.

         Niech te wspomnia pozostana po mnie. Cieple i namietne. Może i ciesze się z drobnostki, bo przezylem z P. raptem kilkadziesiat godzin.... spotkania ukradkiem po pracy, dwa, lub trzy dluzsze wyjazdy.... to wszystko nie wystarczylo by zrozumiala co do Niej czuje.

Wystarczylo bym się zakochal bezpamieci i zupelnie oszalal na Jej punkcie.

Może za bardzo się balem sprobowac, jest tez w tym moja wina, ale nie dlatego ze wogole sprobowalem, ale dlatego ze w pewnym momencie przestalem walczyc. Duszac zranione serce z bolu, zaciskajac zeby i godzac się z Jej decyzja. Przeciez na poczatku znajamosci obiecalem Jej, ze przyjme kazda- nawet najstraszniejsza decyzje, jaka podejmie.

Chyba nie umiem lamac obietnic (kolejna moja wada?) czesciowo sam zamknalem sobie droge do szczescia.

Nawet dzis, gdy kolejny raz odwiedzila mnie w pracy, serce wyrywalo mi się i w glebi duszy promienialem energia mogąc Ja tylko zobaczyc, spojrzec na Jej usmiechnieta twarz, piekne oczy..oczy w których się zakochalem.

Poznalem tez jej siostre – mlodsza. I wtedy zroumialem ... zrozumialem to naprawde, ze ilekroc będę szukal , gdziekolwiek pojade, z kimkolwiek się spotkam – NIE BĘDZIE JUŻ DRUGIEJ P. – Ona jest jedyna , wyjatkowa .To ktos taki o kim snicie od dziecinstwa, snujecie marzenia. Ten ktos wtedy nie ma jeszcze konkretnie twarzy , ani sylwetki. Jest to po prostu taki dobry duszek przy którym wiadomo ze będzie dobrze.

P. jest wlasnie takim duszkiem. Pozostnie nim na zawsze dla mnie.

         Czy zrezygnuje z zycia? Nie wiem jeszcze. Praktycznie wypalil mi się sens tego wszystkiego. Nawet Kaja, odeszla z blogowiska. Chwycila swoje przeznaczenie i postanowila zyc. Zrobila cos, do czego mnie brakuje odwagi.

         Minelo już pol roku, od kiedy nic uczucia zostala naruszona....  czy to wciąż za malo czasu by przestalo bolec?... nie chce żeby bolalo.

P. nawet nie wiesz jak bardzo mi Ciebie brakuje, jak Twój widok dziala na mnie. Jaka fantastyczna energia wypelania mnie, gdy się usmiechasz i jak bardzo ciezko jest mi się pogodzic z tym, co się stalo.

 

koperek : :
...
26 września 2002, 19:48
Nie rob mi tego i nie odchodz.
Contem_oka
24 września 2002, 00:33
Ja też będę na pogrzebie...
17 września 2002, 22:20
... koperek - znam Twoj bol ...
17 września 2002, 21:41
zajrzyj tak naprawde wglab siebie...ale szczerze. przed soba nie musisz udawac. i jesli zobaczysz ze tak naprawde nie chcesz zeby przestalo bolec... bo rozdrapujesz ciagle te same rany, wracasz. nie wracaj. jesli naprawde zapragniesz by przestalo bolec - przestanie. nie od razu z dnia na dzien ale powolutku przestanie. tylko trzeba naprawde i calym soba chciec.

Dodaj komentarz