lip 06 2002

Łzy...


Komentarze: 4

Patrze na zegar i widze jak sekundy ulatuja w przestrzen, nieodwracalnie zabierajac ze soba czastke mojego uczucia. Uczucia którego nie dam już nikomu. Nie dlatego ze nie chce-tylko dlatgo ze nie mam nikogo takiego komu moglbym je dac.

Czas ucieka zostawiajac mnie samego wśród elektronicznej pustyni. Czy potega tego uczucia może być rzeczywiscie tak wielka, ze nie ma się sily isc dalej by szukac?

Wlasciwie to jestem zly na samego siebie. Dlaczego tak bardzo się zakochalem? Dlaczego nie potrafie spojrzec na to jak na lekcje z ktorej powinienem wyciagnac wnioski na przyszlosc?

Znow pytania...

         Caly mój swiat sklada się z tysiecy pytan, ale dzieki TEJ osobie ujrzalem inny swiat – swiat bez pytan, gdzie kazda sekunda wypelniona jest sycacym „glod” szczesliwymi chwilami. Czas wypelnial Jej usmiech, slowa, gesty, bliskosc, wszsytko to trwalo w nieskonczonosc...tia, tylko ze już tego swiata nie widze – pozostal tylko bol i cierpienie – probuje oszukac sam siebie ze wszystko jest ok., ze zakocham się jeszcze nie raz, ze to był pierwszy raz, taki szczeniacki i gloopi... ale to tylko iluzja – przekonalem się o prawdzie ze skorpiony jeśli pokochaja kogos to RAZ NA ZAWSZE do samego konca.... nawet teraz gdy wiem, ze spi z nim - ze mnie plynie wciąż promien milosci do NIEJ. Kocham JA po prostu za to ze jest (nawet jeśli nie dla mnie).

         Co zrobic z tak duzym niewykozystanym potencjalem uczucia?

Przeciez nie mogę wciąż kochac prozni. Tez chciałbym poczuc ze komus na mnie zalezy, ze mam z kim porozmawiac, ze mam do kogo jechac w weekend, ze mam kogo zabrac do kina, na spacer, czy po prostu przytulic, pocalowac, być ze soba i cieszyc się  bliskoscia – takie ludzkie slabosci;

Jednak nie potrafie tego zmienic, moje serce oszalalo i nie slucha się mnie.

Jest tak zimno i smutno- bo nie ma Cie... proszę wroc... bądź ze mna...

Potrzebuje Cie... Twej milosci...ust...usmiechu, dotyku...slow... Pragne Cie....  pozostaje mi samotnosc i znow puste lozko...

Kolejne lzy dla Ciebie... ale Ty się o nich nie dowiesz... kochasz, przeciez jego – nie mnie... :(

koperek : :
06 lipca 2002, 00:00
wysmialabym Cie,gdym czegos takiego sama nie przezyla.bo to banal dla wiekszosci.szkoda tylko,ze ten banal tak strasznie boli.Ona sie nie dowie,jesli jej tego nie powiesz przynajmniej ostatni raz.
cranbi
06 lipca 2002, 00:00
Doskonale Cię rozumiem...
Kaja
06 lipca 2002, 00:00
:'( Jak mogę ci pomóc? Proszę powiedz mi
06 lipca 2002, 00:00
powiedz jej o tym,też jestem za!!!nic nie stracisz,a możesz wiele zyskać,pomyśl o tym,proszę:)chce mi sie płakac...

Dodaj komentarz